wtorek, 20 listopada 2007

Dalszy ciąg pewnej historii

Więc gdy już zabrałem mego piesia ze schroniska wsiadłem w najblizszą taxsówke i czym prędzej gnałem na PKS. Po drodze nadałem właśnie mu to imię. Ponieważ gdy wymyślaliśmy imię dla niego przyszlo mi do głowy EJ i powiedziałem tak tez do niego:P Na co on zwrocił uwage więc tak juz zostało. Zdrobniale do niego mówie Ej-dziu, Ej-dżejos. No i misio:P tyż:D Moja Mamita była bardzo nie ucieszona na moja wspaniała myśl "posiadania psa". Ale już sie przykonoła ile rodości doje nowe zwierzątko w domu:P Ten dziej wspominam bardzo dobrze bo był on szalony, budząc się rano nawet nie myśłem ze za pare godzin przywioze mojego prawdziwego przyjaciela. Ej-dziu strasznie szybko się przyzwyczaił do nas. Gdy weszliśmy do marketu to piszaczał tak ze nawet było go slychac na samym końcu marketu (a został z przyjaciółką tylko na 5 min.). Tak więc nawet czasami przez mojego małego wariate nie moge wyjść nawet do toalety:] MASAKRA!!! Ale na obecną chwilę jest już inaczej Pamiętam jego radość jaką okazał mi gdy wprowadziłem go do domu. Skakał, piszczał, a nawet uronił łezke. A co się działo w nocy... ło matko... nie dał nawet zasnąć bo wciać mu się właczało "tuli tuli" lub akcja siusiu:P Ale jakoś przeżyłem ja i moja dziewczyna tyż choć nie jedną noc przez mojego wariata nie przespaliśmy:P

Więc tak Ej stał się nowym członkiem rodziny i o to jego pierwsze chwile ze mną:)

Brak komentarzy: